Wyprawa na Kilimandżaro – jak się przygotować?

 

Chodzimy w góry, bo są. Kochamy je. Kochamy tę wolność, którą tam czujemy i ten wysiłek, który musimy włożyć, aby przejść kolejne szlaki z plecakiem. Są wśród nas wytrawni wspinacze i tacy, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z górami. Część obierze swoje drogi w skałkach, część będzie spełniała swoje marzenia na trekkingach, wchodząc coraz wyżej i wyżej… Przeszliśmy już wiele szlaków w naszych pięknych, polskich górach, postawiliśmy swoje stopy na szlakach Karpat i w Alpach. Marzymy o kolejnych wyjazdach, dalej, wyżej i nagle… świta nam nieśmiała myśl – a może wyprawa na Kilimandżaro? To brzmi tak egzotycznie, jak wielka przygoda! Pierwsze skojarzenia? Afryka, wyniosły, pokryty śniegiem szczyt nad sawanną, gdzie rosną akacje i pasą się żyrafy i słonie. Widzimy go i coraz bardziej chcemy tam jechać. Wierzymy, że możemy to zrobić! Przeżyć przygodę i wejść na najwyższy szczyt Afryki – Kilimandżaro (5895m n.p.m.). Zatem czas zacząć przygotowania!

“A góry nade mną jak niebo, a niebo nade mną … jak góry.”
/Wojciech Bellon/


A jak się przygotować na Kilimandżaro?

Rozsądnie i systematycznie. Zebrać informacje o pogodzie (wybrać termin), szczepieniach, malarii, aklimatyzacji, ocenić kondycję, wybrać trasę, sprawdzić sprzęt, wykupić ubezpieczenie. W międzyczasie rozpocząć organizowanie wyprawy.

Na Kilimandżaro nie można wejść samodzielnie. Należy mieć miejscowego przewodnika (załatwia pozwolenie i opłaty w Parku Narodowym Kilimanjaro), który zabiera z sobą pomocnika (jeśli jest więcej niż dwie osoby w grupie), kucharza i tragarzy. Wiąże się to z wynajęciem tych osób z agencji w Arushy lub Moshi (Tanzania) lub zapisanie się na wyjazd z jednym z polskich organizatorów wypraw na Kilimandżaro. Wszystko zależy od tego, ile mamy czasu na organizację wyprawy i jakie fundusze. Warto przygotować kosztorys wyprawy.

Moi przyjaciele i ja zdecydowaliśmy się zorganizować wyjazd samodzielnie, wynajmując przewodnika na miejscu. To jednak historia na inną opowieść.

 

Tutaj skupię się na przygotowaniach technicznych wyjazdu.

Terminy wyjazdu:

Dogodnymi terminami wyjazdu, które dają szansę dobrej pogody podczas wyprawy są miesiące październik i luty. W pozostałych miesiącach jest długa pora deszczowa, krótka pora deszczowa lub… tłumy turystów w święta Bożego Narodzenia, co znacznie podnosi koszty wyjazdu. Nie oznacza to, że w październiku czy lutym, kiedy odbędzie się nasza wyprawa na Kilimandżaro, nie będzie padać, szanse na to są jednak znacznie niższe niż w przypadku innych miesięcy.

Szczepienia:

Konieczne, wymagane i najważniejsze szczepienie to żółta febra. Trzeba posiadać tzw. żółtą książeczkę z wpisem, że jest się szczepionym na żółtą febrę. Może się zdarzyć, że książeczka będzie sprawdzona na lotnisku po wylądowaniu, zanim jeszcze okażecie paszport. Warto mieć także komplet szczepień na żółtaczkę i dur brzuszny.

Wszystkie informacje o obowiązkowych i zalecanych szczepieniach można uzyskać u lekarzy w Poradni Medycyny Podróży (w każdym większym mieście) oraz w Punktach Szczepień Wojewódzkiej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej.

Malaria:

Warto poczytać na ten temat i dowiedzieć się jak najwięcej oraz dostosować profilaktykę do potrzeb na wyprawie. Należy też porozmawiać z lekarzem.

W rejonie Kilimandżaro malaria nie występuje. Jeśli więc wyprawa obejmuje szczyt i powrót do kraju – można nie stosować tabletek (w wielu miejscach będzie zawarta informacja, że trzeba je brać koniecznie; skonsultuj to z lekarzem). Jeśli po Kilimandżaro planujesz safari (polecam!) – zalecana jest profilaktyka – tabletki na malarię (dostępne w aptekach na receptę) i przyjmować je zgodnie z wytycznymi (zazwyczaj jedną tabletkę dziennie, począwszy od dwóch dni przed wyjazdem do siedmiu dni po powrocie). Mimo, że można kupić tabletki na sztuki przez Internet, nie polecam tego rozwiązania. Nie ma pewności co do daty ważności tych leków. Na malarię niestety nie ma szczepień.

Aklimatyzacja:

Co to jest aklimatyzacja? W dużym skrócie – przystosowanie się danego organizmu do nowych warunków klimatycznych; w górach – do wysiłku na dużych wysokościach, gdzie jest niższe stężenie tlenu w powietrzu i ciśnienie atmosferyczne.

Nie można przygotować aklimatyzacji przed wyjazdem, nie można jej wytrenować czy sprawdzić. Przygotowanie fizyczne nie ma znaczenia na to, jak wysokość wpłynie na nasz organizm. Jeśli Twoim udziałem były już czterotysięczniki, wiesz jak zachowuje się Twój organizm na tych wysokościach. Wiesz, czy musisz uważać, reagować, poświęcić więcej czasu na aklimatyzację. Ale uwaga – Kilimandżaro ma prawie 6000m n.p.m.! Zazwyczaj odczuwa się wpływ wysokości na organizm powyżej 3500-4000m n.p.m. Powyżej 5000 m n.p.m. wpływ wysokości na organizm odczuwa już większość ludzi. Są to różne objawy – od zmęczenia ogólnego, przez powiększający się brak apetytu, opuchnięcie twarzy, rąk (odwodnienie) do bólów głowy i wymiotów.

Utrudnione jest oddychanie, aby dotlenić organizm zaczynamy szybciej i głębiej oddychać, zwiększamy wentylację, ale nie podniesiemy zawartości tlenu we krwi do takiego, jaki występuje na poziomie morza. Krew gęstnieje wraz z wysokością (większa produkcja czerwonych krwinek powoduje większą lepkość krwi), co utrudnia pracę serca. Można temu przeciwdziałać poprzez powolne zdobywanie wysokości, czyli aklimatyzację. Wchodzenie na szczyt Kilimandżaro jest bardzo powolne, ponieważ im wolniej, tym lepiej organizm się przystosowuje. Tragarze i przewodnicy wołają w języku suahili “pole, pole”, co znaczy “wolno, wolno”. Bardzo dużą rolę odgrywa przewodnik – jak wolno prowadzi ludzi, czy uważa na nich, rozmawia, dopytuje jak się czują itp., reaguje. To on ma doświadczenie.

Mimo to, warto dużo wiedzieć o aklimatyzacji, aby móc również samodzielnie rozpoznać objawy. Należy bardzo dużo pić. Nie można dopuścić do odwodnienia. Stara szkoła mówi – obserwuj swój mocz: powinien być jasny, w kolorze słomki, co oznacza, że organizm dobrze funkcjonuje. Jeśli mocz ciemnieje, jest coraz bardziej pomarańczowy – trzeba pić jeszcze więcej.


Kondycja:

Kilimandżaro to góra, która ma prawie 6000m n.p.m., dokładnie 5895m n.p.m. Na szlaku na szczyt nie ma trudności technicznych. Wyprawa na Kilimandżaro to długi, kilkudniowy trekking pod górę po ubitym trakcie. Na trasie Machame Route (popularnej, ale nie najkrótszej, liczy około 100km) jest tylko jedno miejsce kiedy trzeba użyć rąk do przytrzymania się i przejść po bardzo wąskim progu. Jeśli ktoś nie dociera na szczyt, powodem jest zazwyczaj choroba wysokościowa lub nieodpowiednia kondycja. To, że na szlaku nie ma trudności technicznych, nie oznacza, że jest bardzo łatwo i można wstać od biurka, przejść całą trasę bez konsekwencji dla organizmu.

O kondycję warto zadbać odpowiednio wcześniej, im więcej czasu, tym lepiej. Można biegać, uprawiać nordic walking, to powinno wystarczyć. Połączenie nordic walking i biegania jest najlepsze. Można chodzić na siłownię, aby wspomóc wytrzymałość i siłę – nie jest to jednak konieczne. Na szlaku nie dźwigamy nic ciężkiego, nasz główny bagaż niosą tragarze, więc siły jako takiej nie wykorzystujemy. Niezbędna jest natomiast wytrzymałość, aby maszerować codziennie przez 5-8h pod górę przez 6-7 dni, z lekkim obciążeniem ok. 5-10kg. Maszerować tak, aby nie dostać zadyszki, gdyż w połączeniu z wysokością daje to słaby efekt. Marsz odbywa się w wolnym tempie, ma to swoje uzasadnienie w wysokości, o czym już wyżej wspomniałam.

Jak wyglądały moje przygotowania? Biegałam zanim jeszcze pomyślałam o Kilimandżaro, robiłam to systematycznie. Do przygotowań przed wyjazdem włączyłam dodatkowo marszo-biegi z kijkami i plecakiem 20-25L, po leśnych ścieżkach.


Wybór trasy:

Do Parku Narodowego Kilimanjaro najlepiej dotrzeć z miejscowości Arusha lub Moshi. Tam też znajduje się najwięcej agencji oferujących trekkingi na Kilimandżaro. Przed kontaktem z nimi, powinno się dokonać wstępnego wyboru trasy, aby móc przekazać tę informację w agencji, która pod daną trasę poczyni przygotowania.

Wyprawa na Kilimandżaro może się odbyć jedną z kilku tras do wyboru – bardzo łatwych i trudniejszych, dłuższych:

  • Marangu Route (bardzo popularna, zwana Coca Cola Route) – 64 km, podejście ok. 32 km,
  • Rongai Route – 70 km, podejście ok. 36 km
  • Umbwe Route – 81 km, podejście 43 km
  • Shira Route – 98 km, podejście 60 km
  • Lemosho Route – 98 km, podejście 60 km
  • Machame Route (dla wytrawnych, zwana Whiskey Route) – 100 km, podejście ok. 62 km


Każda trasa wiąże się z określoną ilością dni przejścia, co wiąże się z kolei z krótszym lub dłuższym wysiłkiem i kosztami, gdyż za każdy dzień przebywania w Parku Narodowym Kilimanjaro płaci się określoną opłatę oraz opłaca przewodnika, tragarzy i kucharza. Jednak zwiększenie ilości dni podejścia pod szczyt zwiększa nasze szanse na lepszą aklimatyzację, a tym samym szanse na zdobycie szczytu. Wybór trasy warto rozważyć bardzo dokładnie, oceniając przede wszystkim swoje możliwości fizyczne.

Wyprawa na Kilimandżaro – co zabrać?

Jak wiemy, nie sprzęt chodzi po górach, ale człowiek, który go nosi. Jednak to co mamy na sobie może zaważyć o naszym sukcesie, ułatwić nam zadanie lub utrudnić. Dlatego wybór sprzętu na taką wyprawę powinien być dokonany odpowiednio wcześniej i sprawdzony, jeśli będzie kupowany nowy. Zawsze najlepiej używać sprzętu sprawdzonego już w innych warunkach. Zdarza się jednak, że po długim okresie używania musimy go wymienić na nowy, wówczas należy go przetestować przed wyjazdem.

Plecaki – potrzebny jest jeden duży, ok. 50-60L, z bardzo dobrym systemem nośnym, wygodny (jak dopasować plecak – czytaj tutaj). Pamiętaj o tym, że głównie będą go nosić tragarze, a o ich wygodę też należy zadbać, to oni wykonują największą pracę. Drugi mniejszy – ok. 15/20L dla siebie, aby móc schować kurtkę przeciwdeszczową (świetnie sprawdzają się kurtki z gore-texu), lunch box, przekąski, napoje – co najmniej 2L, cieplejsze rzeczy w razie potrzeby – rękawiczki, czapkę, bufkę itp.

Kijki trekkingowe, najlepiej teleskopowe. Warto je mieć, pomagają zarówno przy podchodzeniu pod górę, jak i przy schodzeniu, gdyż schodzenie odbywa się dość szybko, szczególnie z wysokich partii góry.

Buty – górskie, twarda podeszwa wibram (wystarczy twardość B, czyli taka jak w nasze góry), cholewka najlepiej z membraną, niekoniecznie gore-tex, wysokie za kostkę. Buty powinny być o jeden numer za duże, aby skarpeta swobodnie weszła i pozostał zapas na spuchniętą stopę – ta spuchnie na pewno od samego chodzenia, od wysokości również może się zdarzyć. Raki nie będą potrzebne. Niestety, pokrywy śnieżnej już nie ma. Lodowiec będzie widoczny w oddali, szary, pokryty pyłem wulkanicznym, topniejący…

Kurtka – najlepiej gore-tex. Po prostu. Warto też zabrać softshell i bieliznę termiczną (przyda się bielizna, która grzeje, nie tylko ta zwykła do biegania). Odradzam wędrówkę w bawełnianej koszulce, chyba, że założysz ją na bieliznę termiczną, już na szczycie, aby przekazać jakieś przesłanie na niej nadrukowane.

Śpiwór – puchowy z 1kg puchu lub syntetyk z komfortem -5/-10C. Ktoś może powiedzieć, że to przesada. W dolnych partiach góry – owszem, ale wówczas można spać w samej bieliźnie, odkryć się itp. Wyżej na szlaku – przyda się bardzo, będzie ciepło, wygodnie, wyśpimy się, wypoczniemy (jak wybrać śpiwór – czytaj tutaj). Na Kilimandżaro nie ma bardzo niskich temperatur, w nocy w trzech ostatnich obozach temperatura spada do zera lub trochę niżej (warto prześledzić historię pogody w okresie, gdy wyjazd jest planowany). Wszystko zależy od tego jak dana osoba odczuwa niskie temperatury, jak bardzo jest podatna na zimno i na jakim komforcie jej zależy. Można zabrać lżejszy śpiwór (wiedząc, że tylko na trzy/cztery noce potrzebny będzie cieplejszy), i ubrać się cieplej. Pytanie – czy będzie nam wtedy wygodnie i czy na pewno będzie nam ciepło, bo przecież śpiwór grzeje nas naszym ciepłem (oddaje nam nasze ciepło), a jak będziemy odizolowani od śpiwora przez więcej warstw ubrania – na pewno nas ten śpiwór nie ogrzeje.

Karimata/mata – jest bardzo ważna, dzięki niej będziemy mieć większy komfort spania na kamienistym podłożu, które tam występuje najczęściej. Warto mieć grubszą, aby lepiej się wyspać i lepiej izolować od podłoża. Można zabrać lekką matę samopompującą, można grubszą karimatę. Różnią się gabarytami, ale też izolacją i wygodą używania (jak wybrać matę turystyczną – czytaj tutaj).

Okulary – wystarczą przeciwsłoneczne z odpowiednim filtrem UV (jak wybrać okulary przeciwsłoneczne – czytaj tutaj). Na Kilimandżaro nie ma lodowców, które oślepiają, więc nie ma potrzeby zabierania okularów lodowcowych.

Inne akcesoria – warto zabrać kominy, czyli chusty wielofunkcyjne, buffy/bufki (różnie się je nazywa i również można je wykorzystać na różne sposoby, także jako ręcznik), czapkę, rękawiczki, ciepłe skarpety, czołówkę.

Na dole artykułu dostępna jest moja osobista lista ekwipunku na Kilimandżaro. Zapraszam do kontaktu z nami. Załoga Woda Góry Las pomoże dobrać odpowiedni sprzęt na Twoją wyprawę. Ubieramy ludzi na różne wyprawy – od Karkonoszy, przez Alpy, Spitsbergen po Kilimandżaro i Himalaje. Jeśli masz konkretne zapytania, napisz do nas. Możesz także umówić się ze mną na rozmowę, odpowiem na Twoje pytania dotyczące wyprawy.

Jedzenie:

Jedzenie podczas trekkingu jest wspaniałe – tak je zapamiętałam. Kucharz w polowych warunkach (butla z gazem, garnek, patelnia) czyni cuda z produktów wnoszonych przez tragarzy. W zasadzie nie trzeba z Polski nic zabierać. Ale jak ktoś lubi, to oczywiście nasza czekolada, kabanosy czy landrynki będą umilały wieczory nie tylko uczestnikowi wyprawy, ale też pozwolą zaprzyjaźnić się z tragarzami i kucharzem, co może sprawić, że Twoja wyprawa na Kilimandżaro będzie jeszcze przyjemniejsza 

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę przy organizowaniu wyprawy na Kilimandżaro?

Ubezpieczenie – konieczne, bardzo ważne. Powinno obejmować ewentualne leczenie i transport do kraju. W tej chwili jest w Polsce dużo firm ubezpieczeniowych, warto sprawdzić i skorzystać z tych, które mają doświadczenie w ubezpieczaniu wyjazdów górskich i sportowych.

Higiena – podczas trekkingu na Kilimandżaro dostęp do wody jest bardzo ograniczony. Nie ma możliwości skorzystania z prysznica, nie ma toalet przez większą część trasy. Zazwyczaj rano otrzymujemy małą miskę z wodą, która musi wystarczyć na odświeżenie się, więc trzeba podjąć decyzję, co myjemy w pierwszej kolejności, a co dzisiaj sobie darujemy  Przyda się zapas wilgotnych chusteczek, które pozwolą utrzymać higienę. Należy jednak pamiętać o niezaśmiecaniu! Wszystkie śmieci zabieramy z sobą na szczyt i z powrotem.

Ludzie – są wspaniali, przyjaźnie nastawieni. Często znają podstawowe słowa w języku turystów, których obsługują. Nauczenie się przez nas kliku zwrotów w suahili nie jest trudne, a na pewno spotka się z uznaniem i szerokim uśmiechem (kilka podstawowych zwrotów znajdziesz poniżej). Są też ubodzy, w skromnych ubraniach i butach, czasem w zwykłych „adidasach”. Obsługa turystów to dla nich praca.

Traktują nas z szacunkiem, ale jak ludzi, na których mogą zarobić. To nic złego. My jedziemy tam, ponieważ mamy kaprys/marzenie wejść na górę i mamy na to środki, a oni dzięki temu mogą zarobić na siebie i całą swoją rodzinę, a często jest to pół wioski. O tym trzeba pamiętać. Dla mnie szacunek dla tych ludzi i ich pracy był oczywisty. Nie wszyscy turyści jednak tak uważają. Część odnosi wrażenie, że chcą ich oszukać. To jest zderzenie kultur, ponieważ kultura suahili (i nie tylko) nakazuje się dzielić. Jeden silny człowiek pracuje na wielką wielodzietną rodzinę, rodziców itp. On posiada niewiele, a my jadąc tam, pokazujemy, że posiadamy więcej, więc skoro więcej mamy – to podzielmy się z nim, bo on nie ma. Proste, prawda? Często jednak nie zrozumiałe przez ludzi z zachodu.

Tragarze są wspaniali, uśmiechnięci, pomocni i niezwykle silni. Wnoszą na szczyt po 25-30kg i zawsze są na miejscu biwaku przed turystami, często umilając czas śpiewam (tę piosenkę usłyszycie bardzo często):

Bez ich pomocy, mało który człowiek „z zachodu” wszedłby na tę górę samodzielnie, z pełnym wyposażeniem. Zdobywamy szczyt dzięki nim, ich sile i doświadczeniu i warto o tym pamiętać po zakończeniu wyprawy dziękując za udział i żegnając się.

“(…) Ci zaś nieliczni, którzy potem odważą się wyruszyć na górską wspinaczkę, skazani są na drogę, która nie zna kresu, bo gdzie kończą się marzenia? I choć być może nie dojdą do szczytu, to nikt i nigdy nie odbierze im upojnej radości tego wędrowania, gdzie każdy krok może być triumfem i walką o życie; i gdzie wobec potęgi gór prościej odkrywa się siebie, a przynajmniej to, że większość granic i lęków to tylko ułomność naszego umysłu, poza którą zaczyna się wolność.

Ale nie mów o tym ludziom… Wolność jest dla nielicznych.”
/Jacek Teler/

To nie musi być koniec przygody w Afryce! Chcesz zobaczyć sceny wyjęte z „Króla Lwa”?
Wybierz się w nagrodę do Krateru Ngorongoro i do Parku Narodowego Serengeti. Te dwa miejsca koniecznie trzeba zobaczyć będąc w Tanzanii, sprawią one, że Twoja wyprawa na Kilimandżaro będzie jeszcze bardziej pełnym spotkaniem z Afryką.

 

Krótka lekcja suahili – podstawowe zwroty

dzień dobry (potocznie) – jumbo (czyt. dżambo); odpowiedź: „jumbo
cześć – mambo; odpowiedź: „poa
jak się masz? – habari gani?; odpowiedź: dobrze – „nzuri”, bardzo dobrze – „nzuri sana
dziękuję – asante
dziękuję bardzo – asante sana
mzungu – człowiek biały, z zachodu (można to usłyszeć głównie od dzieci, zwrot jest potoczny, nie jest obraźliwy)
woda – maji (czyt. madżi)
mięso – nyama  (czyt. njama)
jak masz na imię – jina lako (czyt. dżina lako)
mam na imię – jina langu  (czyt. dżina langu)
skąd jesteś – uko wapi (czyt. uko łapi)
jestem z  – mimi natoka

 

Redaktor: Katarzyna Siekierzyńska

W Woda Góry Las – general manager, prywatnie mama dwóch harcerek, która biega w półmaratonach, na biegówkach, jeździ głównie rowerem, chodzi po górach, podróżuje prywatnie i zawodowo.
Współorganizatorka i uczestniczka Pierwszej Kobiecej Zimowej Wyprawy Spitsbergen 2012, uczestniczka Rowerowego Jamboree z Polski do Japonii 2015 (etap VII przez Pamir), weszła między innymi na Kilimanjaro, Mont Blanc i kilka pięciotysięczników w Himalajach, pilot wypraw m.in. do Afryki Środkowo-Wschodniej i Południowej, Indii i Nepalu, zaangażowana w organizację Winter Camp i Festiwalu Na Szagę, członek Drużyny Szpiku.