Wyprawa do Krainy Lodu i Ognia – O kilku rzeczach niemożliwych

 

We wrześniu 2017 postanowiłem, że zakładam od podstaw nową drużynę wędrowniczą w hufcu, w którym nigdy specjalnie nie przykładano wagi, do tego, kim jest wędrownik oraz w jaki sposób funkcjonują drużyny. Siłę i motywację do podjęcia takiego kroku dał mi obóz wędrowny na Kubie i kadra z KDW „Dreamcraft”, czyli hm. Justyna Rędzikowska i phm. Weronika Szatkowska, za co jeszcze raz z całego serca im dziękuje, pokazały mi, że można zdziałać cuda.

 

Przygotowania

Tworzenie drużyny zaczęliśmy od naborów wędrowniczych, które, od kiedy pamiętam owiane były tajemnicą. Nabory przyjęły formę krótkich prelekcji w czterech katowickich liceach, w trakcie, których opowiadaliśmy o naszym kubańskim projekcie. Doszła do tego intensywna promocja w sieci oraz nabór w hufcu osób, które nie mogą znaleźć swojego pola służby.
Z pierwszej listy „niemożliwe” odhaczyliśmy pozyskanie 11 osób do działania.
Działanie rozpoczęliśmy od wspólnego wyjazdu na biwak, gdzie zaplanowaliśmy cały rok oparty o wyjazd na Islandię oraz specjalizację dziennikarską. Obóz wędrowny był moim celem nadrzędnym od samego początku. Wiedziałem, że dobrze przygotowywany wraz z uczestnikami uczy odpowiedzialności, zaufania, współpracy, radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Są to umiejętności i cechy bardzo potrzebne młodym ludziom w dzisiejszych czasach. Rozważaliśmy najróżniejsze opcje obozu zagranicznego, ale wspólnie podjęliśmy decyzję, że będzie to Islandia. W taki sposób została sformułowana wizja naszej drużyny:

„Drużyna opiera swoją pracę o profil redakcyjno-podróżniczy. Drużyna poprzez swoje zamiłowanie do służby i podróży chciałaby móc kształcić się w takich dziedzinach jak reportaż, promocja, video, fotografia, grafika, marketing, prace wydawnicze. W trakcie roku funkcjonować będą patrole śródroczne zrzeszające osoby o podobnych zainteresowaniach, odpowiadające na realne potrzebny środowiska. Cała drużyna będzie zrzeszona w ramach „redakcji”, której działanie będzie podsumowywane wydaniem raz na dwa miesiące magazynu wędrowniczego. Podsumowaniem całorocznej pracy drużyny byłby wędrowny obóz zagraniczny, umożliwiający wykorzystanie zdobytych umiejętności w praktyce. Drużyna, działając w ramach szczepu, jest kuźnią kadr dla tworzących się jednostek oraz wspiera działania promocyjne Hufca ZHP Katowice.”

Biwak drużyny planujący rok harcerski i obóz w Beskidzie Śląskim


Teraz gdy patrzę na zapisaną rok temu wizję, widzę, że wszystko zostało zrealizowane i kolejna rzecz „niemożliwa” została osiągnięta.

Żeby nauczyć się współpracy i współdziałania podzieliliśmy się na patrole zadaniowe, które były odpowiedzialne za różne aspekty przygotowania obozu. Powołane zostały grupy odpowiedzialne za: wyżywienie, trasę, program i służbę, promocję i pozyskiwanie środków, sprzęt. Każdy miał z góry określony zakres obowiązków, jaki miał wykonać do naszego wylotu.

Biwak wędrowny na Słowacji

Początek prac był bardzo trudny. Na starcie z przygotowań zrezygnowały pierwsze 3 osoby przerażone ilością obowiązków. Dalej nie było prościej. Do samego końca nikt nie wierzył, że ten wyjazd się odbędzie. Momentem ostatecznej decyzji dla wszystkich miał być zakup biletów lotniczych oraz 4-dniowy biwak wędrowny na Słowacji. Wyjazd był momentem weryfikacji naszej kondycji fizycznej i siły woli. Pokonaliśmy trasę o charakterze wyczynu będącą dla wielu bardzo wyczerpującą. Mogliśmy również sprawdzić naszą zdolność współpracy, umiejętność podejmowania różnych ról w grupie i używania języka obcego. Testowaliśmy również jedzenie i sprzęt, który mieliśmy zabrać na Islandię tj. plecaki, obuwie, palniki, namioty. Głęboko wierzę, że nic innego nie sprawdza człowieka tak jak długa wędrówka z plecakiem, w ciemnościach, kiedy każda minuta jest pokonywaniem siebie, swojego zmęczenia, głodu i pragnienia. To wtedy okazuje się, jacy jesteśmy naprawdę. Jest ciężko, mokro, zimno, sennie. Jednak nic tak nie jednoczy drużyny i nie uświadamia każdej osobie z osobna na ile ją stać, jak wspólny wyczyn, wspólna walka z przeciwnościami.
Biwak dla wielu z nas był momentem przełamania swoich słabości, ale pokazał też, to nad, czym mamy jeszcze pracować. Po powrocie jeden z naszych wędrowników stwierdził, że obóz wędrowny nie jest dla niego i zrezygnował po zakupie biletów lotniczych. Nie traktowałem tego jako porażkę, uważam, że ta sytuacja dała mu również umiejętność zadbania o własne potrzeby i bycia asertywnym. Chciałem także uniknąć podobnych, kryzysowych sytuacji na Islandii, gdzie ktoś mógłby stwierdzić, że nie da rady kondycyjnie i wytrzymałościowo podróżować dalej z nami.

Biwak wędrowny drużyny na Słowacji. Pierwszy dzień wędrówki.


Po co służba?

Ostatnie miesiące przed wylotem na Islandię stały pod znakiem pozyskania jeszcze większej ilości pieniędzy za pomocą grantów, akcji ofiarności publicznej oraz crowdfundingu. Staraliśmy się również skupić na służbie, jaką chcielibyśmy pełnić na Islandii.
Temat służby okazał się dla nas bardzo ciężki. Długo wahaliśmy się między podjęciem służby na rzecz mniejszości polskiej na wyspie a ochroną środowiska i tematem nieodpowiedzialnej turystyki. Niesłychanie ważna w tym temacie jest kwestia odpowiedniej diagnozy problemów. Podjęcie służby na rzecz środowiska oparliśmy o wnikliwy wywiad z osobami mieszkającymi na wyspie oraz publikacje i artykuły, które opisywały złożoność problemu turystyki. Zdecydowaliśmy ostatecznie, że chcemy spróbować zmienić podejście zwykłych turystów. Nasza służba miała dotyczyć ich nieodpowiedzialnych zachowań za granicą z dużym naciskiem na kwestie etyki środowiska, stosując podstawy ruchu Leave No Trace.
W ramach naszego obozu pełniliśmy służbę w Parku Narodowym Thingvellir, realizując projekt uporządkowania zniszczonego drzewostanu w tym miejscu. Zdecydowaliśmy również, iż chcemy dokumentować sposoby i miejsca, w których turyści nie postępują odpowiednio. Robiliśmy to wszystko po to, żeby wydać później przy wsparciu ambasady poradnik dotyczący odpowiedzialnej turystki i bezpieczeństwa w trakcie pobytu na wyspie.
Uważam, że tylko edukacja i zwiększanie świadomości ludzi w tym zakresie może coś zmienić. Służba dla mnie jako instruktora była bardzo ważny elementem w pracy wychowawczej. Chciałem uniknąć sytuacji, gdzie organizowalibyśmy obóz na Islandii tylko i wyłącznie, żeby zaspokoić, swoją rządzę przygody. Jak dla mnie wyjazd dla samej przygody, nawet jeżeli ma w sobie cele wychowawcze, w zasadzie przestaje być harcerstwem. Głównym przesłaniem naszego obozu było powiedzenie Ghandiego „Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie”. Zależało mi na tym, aby uświadomić uczestnikom obozu, że to oni kształtują otaczająca nas rzeczywistość. Wierzę, że kształtowanie postawy otwartości na drugiego człowieka i świat przez służbę jest doskonałym narzędziem wychowawczym oraz środkiem oddziaływania wśród wędrowników. Jako harcerze musimy odpowiadać na realne potrzebny i faktyczne problemy, a nie generować je samemu co niestety coraz częściej ma miejsce.

Zdjęcie w trakcie służby w parku narodowym Thingvellir


Warto pamiętać, że służbę i pomoc innym możemy podzielić na mądrą i niemądrą czego też powinniśmy być świadomi
. Często to, że komuś pomożemy, wcale niczego nie zmienia, prócz tego, że sami poczujemy się dobrze, że coś zrobiliśmy. Uważam, że należy zacząć stwarzać wędrownikom okazje, które pozwolą na zmianę ich postrzegania, dając pewność, że mają wpływ na swoje otoczenie. Uświadamiając również, że to oni są drogowskazem dla innych w swoim otoczeniu.

Kraina Lodu i Ognia

Pierwszy rzut oka z samolotu na wyspę, gdy lądowaliśmy w Keflaviku, spowodował w nas ogromny zachwyt. Myśleliśmy: „Islandia – niesamowita i obca planeta!”. To miejsce wyglądało totalnie jak wyjęte z kosmosu i odkryte dopiero 2 lata temu przez ludzi. Surowy wulkaniczny krajobraz, parująca ziemia, ogromne wzgórza, wodospady i wszędzie skały porośnięte zielonym mchem. Moment, w którym zobaczyłem wyspę z lotu ptaka, był dla mnie momentem bardzo wzruszającym. Wtedy dopiero dotarło do mnie, że nasz cel i marzenie zostało zrealizowane i jesteśmy!

Wodospad Gullfoss.


Plan obozu był ambitny. Mieliśmy do przejechania ok. 350 km autostopem, dzieląc się na dwie grupy. Nie mieliśmy pojęcia, czy uda nam się pokonać założoną trasę i zobaczyć to, co zaplanowaliśmy wcześniej. W trakcie wyjazdu bardzo pomogli nam nasi rodacy na imigracji, z którymi nawiązaliśmy wcześniej kontakt przez internet. Obdarzyli nas ogromną ilością zaufania i dobroci. Jednym z celów obozu była również wymiana doświadczeń między ZHP a The Icelandic Boy and Girl Scout Association. W pierwszych dniach pobytu w Reykjaviku udało nam się spotkać z miejscowymi skautami, a zwłaszcza z ich przedstawicielem – Daðim Björnssonem, który oprowadził nas po stolicy i opowiedział, jakie są podstawowe różnice w działaniu harcerstwa w Polsce i na Islandii. Dla wielu z nas był to też moment przełamania bariery językowej i ćwiczenia angielskiego w praktyce.

Zwiedzanie Reykjaviku razem z islandzkimi skautami.


Otwartość i zaufanie

Dzięki ogromnej otwartości Islandczyków całą trasę obozu (tzw. Golden Circle) udało nam się pokonać w pierwsze cztery dni. Długo nie trwało, żeby ktoś zabrał nas do swojego samochodu, a czasami udawało nam się być zaproszonymi nawet na obiad czy kawę. Będąc w miejscowości Selfoss, zostaliśmy zmuszeni, żeby na nowo zaplanować dalszą trasę obozu. Patrząc na to, że na nowo musieliśmy ustalić tak ważną kwestię na miejscu, ktoś mógłby być zły i zdenerwowany lub załamać ręce, że coś takiego się wydarzyło. Jednak ta sytuacja pokazała kwintesencje wędrownictwa i to, czym jest samorządność. Każdy drużynowy powinien dostrzegać takie sytuacje, które pozwolą na przekucie ich w sukces. Był to idealny moment, który zmusił całą grupę do wspólnego podjęcia decyzji. Uczyliśmy się kultury dyskusji i uwzględniania naszych indywidualnych potrzeb. Rozmowa na temat planu trwała około 3 godzin. Jak mawiają Islandczycy „Jak nie podoba ci się pogoda, to poczekaj 5 minut”, dlatego w trakcie planowania musieliśmy również uwzględnić ostrzeżenia, jakie otrzymaliśmy od miejscowej służby ICE-SAR na temat silnego wiatru w porywach do 120 km/h. Było to dla nas o tyle ważne, iż większość noclegów spędzaliśmy na polach namiotowych i przy takim wietrze, można się tylko prosić o połamanie i uszkodzenie namiotu. Na szczęście namioty przetrwały i zakończyło się na kilku połamanych rurkach.

Zdjęcie z pierwszym Islandczykiem, który zabrał nas autostopem


Program wychowawczy i cele obozu

Program naszego obozu jak już wspominałem wcześniej, oparty był o uwrażliwienie wędrowników pod kątem globalnych problemów, które występują na świecie. Jednak to nie wszystko. Żeby mówić o pełnym stosowaniu harcerskiego systemu wychowania, należy uwzględniać wszechstronny rozwój wędrowników. Obóz był podzielony zgodnie z płomieniami watry na kilka sfer rozwoju, których wędrownicy byli świadomi od pierwszego dnia obozu. Siła ciała – wędrówka, Siła ducha – kwadrans uważności, zadania mistrzowskie, podsumowanie dnia, Wędrówka po Prawie Harcerskim. Siła rozumu – Zajęcia dotyczące problematyki ochrony środowiska i globalizacji oraz hasła dnia uwrażliwiające na otaczającą nas rzeczywistość. Chciałbym w tym miejscu trochę więcej opowiedzieć o rozwoju duchowym, na który był położony bardzo duży nacisk w trakcie obozu.

Rozpoczęcie dnia w Reykjaviku z widokiem na panoramę miasta i gór . Widok z mieszkania Dawida, u którego spędziliśmy pierwsza noc.


Każdy dzień rozpoczynaliśmy wspólnie od kwadransu uważności. Był to moment w całej gonitwie obozowej, który pozwalał na zastanowienie się nad samym sobą.
 Każdy miał do wyboru refleksje, które dotyczyły różnych aspektów życia bądź były cytatami z Pisma Świętego. Był to bardzo istotny element, ponieważ często zdarza się nam zapominać o zadbaniu o siebie i daniu sobie czas na indywidualny odpoczynek i refleksje w trakcie wyjazdów. Każdy dzień był podsumowywany wspólnie pod kątem tego, co możemy poprawić w naszym działaniu. Był to chyba najważniejszy moment dla każdego z nas, ponieważ starałem się podkreślić, żebyśmy nie bali się popełniać błędów. Uzmysłowiliśmy też sobie, że żadna nasza decyzja nie jest zła, tylko niesie za sobą różne konsekwencje. Wieczorem w ramach wędrówki po prawie harcerskim odbywał się również harcerski rachunek sumienia, czyli weryfikacja naszych postaw pod kątem wartości zapisanych w Prawie Harcerskim. Ponadto w pierwszych dniach obozu, każdy z uczestników wybrał jedno zadanie mistrzowskie, dotyczące jego postawy wędrowniczej, nad którą chciał pracować przez 13 dni. Zadanie na końcu było podsumowane i wyciągaliśmy wspólnie wnioski na przyszłość.
Istotną rzeczą, która również wydarzyła się w sposób nie planowany, był promocja Polski na Islandii. Od wielu Polaków mieszkających na wyspie usłyszeliśmy masę dobrych słów, przywracających ich wiarę i nadzieje w Polskę i ludzi. Również z ogromnym zaciekawieniem słuchali naszych historii o Polsce obcokrajowcy, którzy przewozili nas autostopem.

Gejzer Strokkur zaraz po eksplozji


Należy również zaznaczyć, iż w celu kształtowania wśród wędrowników umiejętności liderskich i zachęcenia ich do podejmowania decyzji w ekstremalnych sytuacjach na obozie funkcjonowała rola „komendanta dnia”. Komendant był odpowiedzialny za wszystkie aspekty organizacyjne dnia. Rola ta uczy myślenia nie tylko o sobie, ale i całej grupie. Każdy uczestnik dzień wcześniej otrzymał zakres swoich obowiązków, a następnie wieczorem podsumowano jego działanie, udzielając mu informacji zwrotnej. Pełnienie tej funkcji było trudne, w sytuacji, gdy byliśmy przez pół dnia podzieleni na dwie osobno podróżujące grupy, które docierały na miejsce noclegu o różnych godzinach.

Zakres obowiązków komendanta dnia (mini konstytucja). Kieruj się tym, a nie zbłądzisz:

1. Decyzję podejmowane są demokratycznie na drodze konsensusu. W wyjątkowych przypadkach zwykłą większością głosów.
2. Osoba wydelegowana do zadania jest decyzyjna, chyba że brakuje jej informacji i wiedzy.
3. Do obowiązków komendanta należy koordynowanie patroli w trakcie dnia.
4. Komendantura trwa od podsumowania do podsumowania dnia.
5.Komendant dba o przepływ informacji.
6. Deleguje zadania na cały dzień obozu.
7. Bieżące spory rozwiązujemy podczas zakończenia dnia. Dajemy sobie możliwości popełniania błędów.
8. Minimalny czas snu to 7h.
9. Wieczorem następuje przekazanie komendantury i informacja zwrotna dla następnego komendanta na temat tego na co ma zwróci uwagę.

Na obozie prócz podróży autostopem naturalnie nie mogło zabraknąć porządnej wędrówki. Dlatego też dwa dni z całego obozu poświęciliśmy na ok. 50 km wędrówkę w Islandzkich górach. Wędrówka dla mnie była momentem kryzysowym, pod kątem wytrzymałości psychicznej. Największy problem po tygodniu przebywania w takich warunkach zaczęła sprawiać pogoda i niska temperatura często uniemożliwiająca swobodne prowadzenie zajęć czy chociażby zrobienie obiadu.

Zdjęcie z pierwszego dnia wędrówki.


Jak się żyję Polakom na Islandii?

Obóz zakończyliśmy w Reykjaviku spotkaniem z ambasadorem RP w Islandii – Panem Gerardem Pokruszyńskim. Rozmawialiśmy z nim na temat kultury Islandzkiej oraz tego, jak wygląda obecnie sytuacja Polaków na wyspie. I byliśmy w szoku! Uwierzycie, że Islandia staje się Polską wyspą? W niektórych wioskach i miastach obecnie jest więcej Polaków niż Islandczyków, a na wyspie rodzi się coraz więcej Polskich dzieci. Przykładowo w jednym z miasteczek na fiordach zachodnich do pierwszej klasy w tym roku poszło troje dzieci islandzkich, jedno filipińskie i dziewięcioro polskich. Wysokie zarobki, stabilność zatrudnienia i warunki socjalne sprzyjające rodzinnemu życiu co roku skłaniają Polaków do przeprowadzki na Islandię. Pan Gerard Pokruszyński szacuje, że liczba Polaków w Islandii może sięgać 40 tysięcy. W 1,5-tysięcznym miasteczku 1/3 społeczności stanowią Polacy i to nie jest jedyny taki przypadek. Doświadczyliśmy tego wiele razy, będąc w różnych miastach. Gdy kilkukrotnie mówiąc po angielsku do obsługi a do siebie po polsku, okazywało się, że obsługujący też jest Polakiem.

Spotkanie z Panem ambasadorem Gerardem Pokruszyńskim w ambasadzie


W dniu spotkania Pan ambasador wraz z małżonką zaprosili nas do swojej rezydencji na noc oraz zostawili nam ją na wyłączność w następnym dniu. Byliśmy zaskoczeni! Ostatni dzień obozu poświeciliśmy na wspólne podsumowanie całego roku naszych działań. Każdy miał szansę samemu ocenić swoją pracę oraz udzielić informacji zwrotnej innym wędrownikom oraz kadrze na temat tego, co dana osoba mógłby poprawić w kontekście przyszłego roku. Zaplanowaliśmy także działania w ramach naszej służby kulturze i przyrodzie, które chcielibyśmy podjąć po obozie i które obecnie realizujemy. Tymi działaniami są: wydanie przy pomocy ambasady poradnika dotyczącego odpowiedzialnej turystyki w duchu Leave No Trance, prelekcja podróżnicza w Katowicach i Śremie, warsztaty z organizacji obozów zagranicznych w hufcu, audycje radiowe oraz ostatni numer magazynu wędrowniczego „Na Przełaj” dotyczący kultury Islandii.

Czarna plaża w miejscowości Vik


Podsumowując, co dalej?

Podsumowując naszą wyprawę. Czym była Islandia tak naprawdę? Ta wyprawa to efekt końcowy całorocznej pracy i masy wyrzeczeń. Islandia była przekroczeniem własnych granic i wytrzymałości. Pokazanie sobie i innym, że można robić rzeczy niesamowite. Islandia to służba, która wymagała cierpliwości, empatii, zrozumienia świata i drugiego człowieka.  Islandia to rozwój ciała, ducha i rozumu. To spotkanie z obrazem Polaków na emigracji. Islandia to uświadomienie sobie, tego, że człowiek nie ma nad wszystkim kontroli i może popełniać błędy. Islandia to po prostu wędrownictwo. Można powiedzieć, że poświęciłem cały rok swojego życia na rzecz innych osób w mojej drużynie, a nawet nie za bardzo się znaliśmy. Ktoś spyta, czy warto? Powiem, że tak, to jest życie, które warto wieść i jest to służba, którą niestety mało kto dostrzega. Służba pełna szczęścia i dawania siebie innym. Warto przede wszystkim cały czas pokazywać, że jako organizacja mamy dużo do zaoferowania ludziom w wieku wędrowniczym. Gdzie Nas poniesie w następnym roku? Nie wiem. Ale z pewnością wiem, że warto to robić. Dlatego też już zaczynamy planowanie i przygotowania do naszej kolejnej przygody. Trzymajcie Kciuki!

 

Redaktor: Krzysztof Kasperek

phm. Krzysztof Kasperek HR – Drużynowy 82 Drużyny Wędrowniczej “Na Przełaj”. Inicjator projektu “Wyprawa do Krainy Lodu i Ognia” oraz “Harcerskiego Muzeum Etnograficznego”. Z-ca Komendanta IV Szczepu Harcerskiego im. Obrońców Katowic. Zakochany w metodzie harcerskiej. Z wykształcenia pedagog, zafascynowany alternatywnymi formami edukacji i ideą leśnych przedszkoli.